oranje oranje
437
BLOG

Doroczny Laur oranje

oranje oranje Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Zawsze mówiłem, że najlepsze (taniec und różaniec) są dziewczyny z Akademii Rolniczej. Przyznać jednak trzeba, że czasu minęło dość, by świat się zmienił i by palmę pierwszeństwa – być to może - przejęły jakieś inne dziewczyny. Tym bardziej skłonny jestem uznać owe zmiany, że bezpośrednich badań od lat nie prowadzę. 

Lecz nie o dziewczynach będzie, lecz o chłopakach. Przyuważyłem bowiem, że wybijającymi się ponad przeciętność blogerami-facetami są goście nie mający niczego wspólnego w przeszłości ze studiami humanistycznymi. Wiadomo, od razu trzeba poczynić założenie, że jest to mój prywatny fokus, bo reguła ta od wyjątków nie jest wolna. Ale ranking jest mój, kury moje i mój owies tu dziobią.

Faceci-inżynierkowie, bo o nich mowa, jeśli tylko podłapią umiejętność  przyczepienia jednego wyrazu do drugiego, a potem do trzeciego; jeśli w ów algorytm wprowadzą jeszcze interpunkcję, a w mianowniku umieszczą sens mnożony przez wrażliwość – oni właśnie są niebanalni. Oni właśnie dysponują tym czynnikiem niepokoju i odkrywania tajemnicy, który mnie cieszy, inspiruje, wywołuje uśmiech i roznieca często niemałą iskierkę zazdrości.

Najlepsze w nich jest to, że mają wpojony mus trzymania się konkretu, że choć niekiedy znosi ich na mielizny lania wody, to przecież zaraz "cała wstecz" i wracają do założonej, domagającej się udowodnienia, tezy.

Leniuch 102 i Marcin_KK.  Pzdrawiam i życzę w Dwa Dwanaście zachowania formy, a kto wie – może i zwyżki.

To moje typy uhonorowane niniejszym za mjający 2011.

Rok temu „Doroczny Laur oranje”wpięły w czupryny panie Anna i Laenia, które (panie, a nie laury i nie czupryny) oczywiście pzdrawiam przy okazji.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości